niedziela, 9 czerwca 2013

Naiwny Cud Rozdział IV


Po ostatnich przygodach z Claudią, Olivią i bezdomną panią byłam totalnie zmieszana. Nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje, sama czułam się oszołomiona i ciągle chciało mi się spać. Po długim namyśle i siedzeniu przy zamkniętym laptopie w końcu go otworzyłam i zaczęłam kontynuować pisanie mojej książki. Ku mojemu zdziwieniu nic się nie stało. Myślałam, że zaraz z laptopa wylecą mi motyle, że ktoś z niego wyjdzie, a ja sama zamienię się w elfa i zacznę latać. Kiedy zorientowałam się, że naprawdę nic wyjątkowego się nie stanie, a ta cała Olivia była wytworem mojej wyobraźni z powodu dużego zmęczenia i zarywania nocy postanowiłam odpocząć od tego wszystkiego, od stresować się i dać sobie spokój z blogiem przynajmniej na miesiąc. Nie mogłam uwierzyć, że pierwszy raz zawieszam mojego ukochanego bloga. No cóż, kiedyś musiał być ten pierwszy raz. Nie było mi łatwo, ale zdecydowałam, że napiszę krótkie pożegnanie dla czytelników.
,, Drodzy czytelnicy! Nigdy nie sądziłam, że to napiszę, ale muszę dać sobie spokój z blogiem. Mam dość zarywania nocy, ciągłego zmęczenia i myśli ,, a co jeśli nie napiszę posta?''. Przez dwa lata blog jest całym moim życiem i nie łatwo mi jest pisać pożegnanie. Wiedzcie jednak, że nie odchodzę na zawsze. Robię sobie przerwę na przynajmniej miesiąc. Muszę się od stresować i wszystko przemyśleć czy jest jakikolwiek sens pisać bloga. To tyle z mojej strony, przepraszam. / Klara''.
Dwa dni od napisania postu starałam się już o tym nie myśleć. Wykorzystując sytuacje, że w domu byłam sama zrobiłam sobie zimną lemoniadę i wyszłam na taras się poopalać. Założyłam okulary przeciwsłoneczne i zaczęłam czytać gazetę. Na okładce nie było żadnej gwiazdy, co bardzo mnie zdziwiło. Otworzyłam nawet sama nie wiem jaką stronę i zaczęłam czytać pierwszą linijkę.
,, Klara McKniqle to szestastoletnia blogerka''.
- Słucham?- powiedziałam i wstałam z wrażenia, a lemoniada sama wyleciała mi z ust. Czytałam dalej.
,, Żyje w blogosferze od dwóch lat i nie umie się z niej otrząsnąć - Mój blog jest dla mnie wszystkim- tak opisywała jej życie w internecie. Teraz jednak zawiodła swoich czytelników i napisała pożegnanie podając argumenty takie jak: ,, zarywanie nocy, zmęczenie i ciągłe myśli o blogu''. Czyli blog nie jest jej życiem? Czy dziewczyna ma już dość bloga? Czy kiedyś jeszcze wróci do internetowego świata? Napisała, że wróci po miesiącu, ale chyba nikt jej w to nie uwierzył. Każdy bloger i blogerka po napisaniu takiego pożegnania już nie wracali do blogosfery. Klara okaże się wyjątkiem czy tak jak wszyscy da sobie spokój? Będziemy na bieżąco informowali was o tej sytuacji''
Wszystko wywróciło mi się do góry nogami. Ten artykuł wszystko zniszczył. Zrobiło mi się wstyd, że zawiodłam wiernych czytelników. Kto pisał ten artykuł? Pewnie ktoś kto nigdy nie czytał mojego bloga. Więc jakim prawem ocenia moje możliwości i mówi, że odejdę na zawsze? Miałam tyle myśli, że nie chciałam nawet wychodzić z domu mimo, że umówiłam się z Emily. Postanowiłam jej się wyżalić.
- Emily?- zapytałam zapłakana.
- Tak, co się stało? Nie płacz.
- Nie mogę się spotkać na dworze, proszę przyjedź do mnie do domu.- płakałam jej do słuchawki.
- No jasne, będę o piętnastej.- spojrzałam na zegarek, a była dopiero jedenasta.
- A możesz przyjechać za godzinę? Chcę się komuś wyżalić, proszę.- poprosiłam.
- Dobrze, będę jak najszybciej. Do zobaczenia.
- Pa.- odłożyłam słuchawkę. Płakałam, wycierałam łzy z policzków, płakałam, wycierałam łzy i tak w kółko przez godzinę. Usłyszałam pukanie do drzwi i poszłam otworzyć. To była Emily.
- Cześć.- powiedziała i przytuliła mnie.
- Ja mam już dosyć, rozumiesz? Po co mi ten blog i tak na każdym kroku mnie obrażają.
- Proszę cię, przestań. Opowiedz co się stało.
- Gazeta, artykuł, popatrz.- i dałam jej do ręki gazetę.
- Spokojnie, nie musisz płakać. Pójdziemy do redakcji i poprosimy o nie publikowanie artykułów o tobie.- powiedziała po przeczytaniu.
- Ale i tak już wszyscy to przeczytali. Mam dość. Kolejny raz mnie oczerniają. Pamiętasz jak po roku mojego blogowania w każdej gazecie pisali, że jestem najgorszą blogerką na świecie? Tak się starałam żeby osiągnąć sukces i co mam? Kolejny nędzny artykuł, który mnie obraża. Mam to wszystko gdzieś!
- Poczekaj, powiedziałaś ,, nędzny artykuł''?- zapytała.
- Tak! Bo jest nędzny, głupi i niepotrzebny!
- Więc po co się tym martwisz? Twoi czytelnicy mają w nosie takie gazety. Znają cię lepiej niż dziennikarz, który nie zna nawet adresu twojego bloga. Nie przejmuj się. Sama przyznałaś, że artykuł jest głupi.- powiedziała i przytuliła się do mnie.
- No tak, ale ... niektórzy się przez to zniechęcą i .. pomyślą, że już nie wrócę, zostawią tego bloga i zostanę sama.
- Nie gadaj bzdur! Nigdy nie zostaniesz sama. Masz mnie, rodziców, znajomych. Nikt cię nie zostawi.- po chwili do Emily zadzwonił telefon i natychmiast zerwała się mówiąc- Przepraszam, muszę już iść. Sandra jest w szpitalu, coś jej się stało. Nie powinnam jej zostawiać samej.- powiedziała zapłakana.
_______________________

Ten też niezbyt długi. No cóż.. czekam na komentarze : )

czwartek, 6 czerwca 2013

Naiwny Cud Rozdział III

Od kiedy poznałam Claudie nie mogłam się otrząsnąć. Całą noc myślałam o tym czy mówi prawdę, czy jest z niej dobra aktorka. Nie mogłam uwierzyć w to, że mam siostrę, a moja matka oddała ją do domu dziecka. Chciałabym ją jeszcze kiedyś zobaczyć. Wtedy zadawałabym jej tyle pytań aż dowiedziałabym się kim naprawdę jest. Po nieprzespanej nocy byłam bardzo zmęczona. Ojciec przyszedł i obudził mnie.
- Wstawaj, bo się do szkoły spóźnisz.
- Co? Nie.. nie chcę mi się iść, robię sobie wolne.
- Czy ty w ogóle spałaś? Odpowiedz, zabierzemy ci laptopa jak będziesz tak zarywała noce!- krzyknął.
- Wcale nie zarywałam nocy! To może ty mi powiedz co wiesz o Claudii!- bez żadnego namysłu wykrzyczałam mu to w twarz.
- O-o-o kim?- zająkał się.
- O Claudii! Wiem, że to wasza córka, znam ją! Jak mogliście mi nie powiedzieć? Co z was za okropni rodzice! Nienawidzę was!
- Zamknij się!- wtrąciła się mama.- Co ty tam wiesz? Szukałaś w naszych dokumentach?
- Nie! Claudia sama do mnie przyszła, dzisiaj w nocy! Wszystko mi powiedziała, jak mogliście ją zostawić w domu dziecka? Wy się nazywacie rodzicami? Mnie też oddacie?
- To co ta smarkula ci powiedziała to jedno wielkie kłamstwo! Musieliśmy ją oddać, urodziłam ciebie! Wolałabyś jakbym ciebie oddała?- zapytała ze łzami w oczach.
- Jesteś bezczelna! Nie mogłaś wychowywać dwoje dzieci? To takie piekło? Gdybyś ją kochała nigdy byś do tego nie dopuściła, przez ciebie nie mam siostry!
- Mam cię dość, wychodzę do pracy.- wyszła trzaskając drzwiami. Rodzice nie wiedzieli, że piszę bloga. Zapewne gdyby wiedzieli to i jego by mi zabrali. Teraz przynajmniej wiedziałam, że Claudia nie kłamała. Nie rozumiałam tylko dlaczego mama ją oddała w wieku ośmiu lat. Widać nie chciała jej w ogóle, bo przecież gdyby ją kochała nie oddałaby jej ze względu na mnie. Miałam tyle pytań, a żadnej odpowiedzi. Nie wiedziałam od czego zacząć żeby przestać o tym myśleć więc zaczęłam szukać w dokumentach rodziców informacji na temat Claudii. Szukałam przez trzy godziny, ale nic nie znalazłam. Mama musiała się dokładnie przygotować żeby zachować ją w tajemnicy. Byłam jej ogromnie wdzięczna, że mnie odwiedziła. Bywało tak, że miałam różne myśli w różnych chwilach, czasami nawet w niezbyt odpowiednich. W tej chwili pomyślałam o książce.
- A może napiszę książkę o niezwykłych historiach? Albo o czymś co nie istnieje!- miałam miliony pomysłów, ale nie mogłam każdego zrealizować. Pomyślałam jednak o tym żeby napisać o rzeczach, których naprawdę nie ma. Usiadłam do laptopa i zaczęłam myśleć jak zacząć. Po paru minutach zaczęłam:
,, Klara była dziewczyną, której z pozoru niczego nie brakowało. Miała bogatych rodziców, wielki, piękny dom, ale jej nadprzyrodzone siły coraz bardziej utrudniały jej życie. Miała dar pomagania innym. Wszyscy pewnie myślą, że mieć taki dar to skarb, ale nie każdemu mogła pomóc. Musiała wybrać troje dzieci i troje dorosłych, którym uratuje życie lub podaruje coś co im pomoże’’.
- To jest świetne!- powiedziałam do siebie i nie zaczynając nowego zdania ktoś zapukał do moich drzwi.
- Kto tam?- zapytałam i wyjrzałam przez judasz. Zobaczyłam tam jakąś panią z dwojgiem malutkich dzieci.
- Proszę, otwórz mi kochanienko.- nie do końca zrozumiałam co ta kobieta powiedziała, ale otworzyłam. Dzieci wyglądały na zmarznięte i głodne.
- Proszę wejść, w czym mogę wam pomóc?- nie zwlekając zapytałam.
- Dziecko, daj nam coś do jedzenia i picia, dzieci od dwóch dni piły samą wodę.- kiedy to usłyszałam od razu pobiegłam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki rybę, którą miałam dzisiaj zjeść na obiad. Zagrzałam ją w kuchence mikrofalowej i podałam dzieciom.
- Czy pani chcę coś zjeść?
- Nie pogardziłabym, ale jeżeli nie masz to nie fatyguj się.
- Proszę przestać!- wyciągnęłam z lodówki warzywa, kiełbasę i zrobiłam kobiecie kanapki.
- A dasz nam coś na drogę? Wybieramy się do mojego męża, nie mamy transportu.
- A gdzie on jest? Może dam pani pieniądze na bilet i pojedziecie pociągiem?
- Nie, moja tradycja karzę mi go szukać pieszo. Wiem, że dzieci są zmęczone, ale nie przywykłam do łamania prawa.- zdawało mi się to lekko dziwne, że nie może jechać pociągiem, ale nie chciałam wnikać w tę tradycje.
- Dam pani to czego będą potrzebowały dzieci. Proszę się nie krępować i powiedzieć co mam przygotować.
- Kołdry, jedzenie, dużo wody, lekarstwa i .. nie ważne. – przestała mówić.
- Proszę powiedzieć. Chodzi o pieniądze?- domyśliłam się po tym jak spuściła głowę.
- Tak, ale nie musisz nam ich dawać.
- Oczywiście, że je dam. Dla mnie trochę koron to nie duży wydatek.- wyciągnęłam z kieszeni to co miałam, a miałam tam zaledwie trzydzieści koron.- proszę- dałam jej do ręki.
- Bardzo ci dziękuje, za to będę mogła kupić dzieciom jakieś cieplejsze ubrania kiedy nadejdzie zima.
- Nie ma za co. Teraz pójdę do pokoju i przygotuje pościel, jedzenie, picie, lekarstwa i poszukam jakiś za małych już na mnie ubrań.
- Nie wiem jak mam ci dziękować.- uroniła parę łez i uścisnęła moją dłoń.
- Naprawdę, nie ma za co.- poszłam na górę i zaczęłam szperać w szafie. Nie znalazłam tam żadnych małych ubrań. Postanowiłam zadzwonić do Emily, która ma młodszą siostrę Sandrę.
- Emily, mogłabyś przywieźć jakieś stare ubrania od Sandry?- zapytałam.
- No jasne, zaraz coś wykombinuje. A po co ci je?
- Przyszła do mnie bezdomna kobieta z dwojgiem małych dzieci, poprosiła mnie o jakieś rzeczy, ale ja nie mam nic takiego.
- No oczywiście, zaraz ci podrzucę. Do zobaczenia.
- Dziękuje, pa.- odłożyłam słuchawkę i zeszłam na dół z pościelą i lekarstwami.- Jedyne co znalazłam to preparat na ukąszenia małych owadów oraz leki przeciwbólowe. Czy to wystarczy?
- A masz coś na astmę? Alinka choruje, a ja nie mam takich lekarstw. Podobno są bardzo drogie. – zapytała nieśmiało.
- Nie wiem. Poszukam czegoś w łazience rodziców. Jeśli nie znajdę proszę przyjść jutro, a ja je kupię.
- Nie wiem jak mam ci dziękować, jesteś taka młoda, a taka pomocna. Jak się nazywasz?
- Mam na imię Klara. Pójdę przygotować jedzenie i zapas wody.- poszłam do kuchni i wzięłam z szafki w rogu kuchni cztery bułki drożdżowe, wyciągnęłam jogurty, zupki w proszku, paluszki słone, ciasteczka i dwa bochenki chleba. Następnie poszłam na strych i wzięłam zgrzewkę wody, czyli sześć wielkich butelek. Nie wiedziałam jak taka drobna pani z dwójką malutkich dzieci poradzi sobie z tymi wszystkimi rzeczami. Widziałam, że przyniosła ze sobą wózek sklepowy. Na pewno w nim będzie to wszystko wieźć.
- Czy tyle wody wystarczy?- zapytałam.
- Oczywiście, zostało nam już niewiele do przejścia. Bardzo ci dziękuje.- wzięła ode mnie zapasy i włożyła do wózka sklepowego. Następnie podałam jej pościel i lekarstwa, je także tam włożyła.
- Czy to naprawdę wszystko czego pani potrzebuje? Może chcecie jeszcze coś zjeść?- zapytałam.
- Śpieszymy się, dlatego podziękujemy. To na pewno wszystko, możesz być pewna.
- Proszę jeszcze chwileczkę zaczekać. Moja przyjaciółka Emily przyniesie dla was jakieś ciepłe ubrania po swojej młodszej siostrze.- w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Dzień dobry, jestem Emily. A ty maluszku?- powiedziała do małego chłopca.
- Lonald.- odpowiedział malutki.
- Przyniosłam to o co prosiłaś. Chciałabym zostać dłużej, ale nie mogę. Zostawiłam Sandi samą, muszę lecieć. Pa.- powiedziała, oddała wielki worek z ubraniami i wyszła.
- Tutaj są ubrania. Proszę je przejrzeć, na pewno się przydadzą.
- Dziękujemy. My także się już spieszymy. Musimy wyruszać w drogę. Jesteśmy wam bardzo wdzięczni. Jak kiedyś się wzbogacę oddam ci to co ty mi podarowałaś.- ze łzami w oczach powiedziała kobieta.
- Do widzenia Alinka i Ronaldzie!- pożegnałam ich i wyszli z domu. Miałam w głowie wiele myśli. Nie wiedziałam dlaczego, ale bardzo polubiłam tą kobietę. Poczułam jakbym dała jej coś czego naprawdę bardzo potrzebowała. Nigdy jej nie zapomnę. Po długiej przerwie wróciłam na górę i zaczęłam kontynuować pisanie mojej książki. Wtedy uświadomiłam sobie, że to co miałam w niej napisać właśnie mi się przydarzyło.
- To dziwne…- powiedziałam sama do siebie i znowu usłyszałam pukanie do drzwi. Wyjrzałam przez judasz i zobaczyłam jakąś zdenerwowaną, ale radosną dziewczynę. Otworzyłam jej drzwi.
- No cześć. Nazywam się Olivia i muszę ci coś powiedzieć.- bez żadnego zastanowienia weszła do domu.
- Yhh… cześć, a ja jestem … - nie dokończyłam a ona już mi przerwała.
- Tak wiem, nazywasz się Klara. Hihi- zachichotała a ja byłam coraz bardziej zdziwiona.
- Więc..
- Twoja książka ma świetną fabułę. Uwielbiam ją. Więc jako elf postanowiłam ci dać dar. Taką jaką napiszesz książkę, takie będziesz miała życie. Fajnie, prawda?
- Co? Elf, dar, książka? Kim jesteś?
- No Olivia, przecież mówiłam już. – i znowu zachichotała.
- Skąd wiesz o książce?
- No elfem jestem, masz coś nie tak z głową? Mówiłam ci już!
- Tak, tak wiem, ale …
- Żadnych ale, muszę już iść dać komuś kolejny dar. Papa!- i w mgnieniu oka wyszła.
- Dobrze, że jeszcze nie lata.. – pomyślałam i wyjrzałam przez okno
- Umiem latać!- pofrunęła i uśmiechnęła się do mnie. Byłam tak zszokowana, że zamknęłam laptopa i poszłam się zdrzemnąć. Ten dzień był wyjątkowo dziwny i … zabiegany. Na długo utkwi mi w pamięci. 

______________________
Ten rozdział jest długi. Jak go pisałam wyszło, że napisałam trzy wielkie kartki i ponad 2 000 słów. Fajny? Mi się podoba szczególnie, że Olivia jest taką postacią, której nikt się nie spodziewał. ^^ Co sądzicie?




wtorek, 4 czerwca 2013

Naiwny Cud Rozdział II


Po ostatniej kłótni z rodzicami nie chciało mi się wracać do domu. Po powrocie od Emily byłam zmęczona, bo uczyłyśmy się do klasówki z matematyki. Przez to wszystko musiałam siedzieć w nocy nad postem na bloga. Jak zwykle wstawiłam do notki muzykę na dzisiaj, a potem zaczęłam opisywać swój miniony dzień. Nie mam pojęcia dlaczego przypomniała mi się lektura z czasów kiedy chodziłam do szkoły w Polsce. Bohaterką była mała dziewczynka, która znalazła się w innym świecie. Nie mogłam przypomnieć sobie jej tytułu.
- Alicja w magicznym świecie ... nie, to nie to- mówiłam sobie pod nosem.- A może.. Alicja w świecie magii?- zanim przyszedł mi do głowy kolejny pomysł usłyszałam głośne pukanie do drzwi domu. Rodzice już spali, więc zeszłam na palcach na dół i wyjrzałam przez judasz. Nikogo tam nie zobaczyłam. Wystraszyłam się, ale nie chciałam odzywać się do rodziców. Bałam się, że wezmą mnie za tchórza, którym ... wcale nie jestem. Zrozumiałam wtedy, że nie tak łatwo jest kogoś przeprosić. Faktycznie, nie zachowałam się dobrze w stosunku do mamy. Co jak co, bez niej by mnie tu nie było. Musiałam coś zrobić żeby nie wyjść na mięczaka więc weszłam na dach domu i obserwowałam co dzieje się dookoła. Nic szczególnego tam nie zobaczyłam, jedynie sąsiada wjeżdżającego do garażu swoim nowym samochodem. No nic, weszłam do domu i poszłam do siebie. Kiedy tylko przekroczyłam próg pokoju znowu coś zaszeleściło przy drzwiach.
- Co jest?- szepnęłam do siebie z coraz większym przejęciem i strachem w oczach.
- Nic. - usłyszałam i z przerażenia podskoczyłam. Wmawiałam sobie, że moja wyobraźnia wariuje, pierwszy raz tak bardzo coś mnie wystraszyło kiedy miałam siedem lat i tata wystraszył mnie w stroju klauna. Jednak dałabym sobie uciąć dłoń, aby udowodnić, że naprawdę usłyszałam czyjś szept. Nic więcej nie mówiłam. Usiadłam do laptopa i zaczęłam kontynuować zaczęty już post. Jednak nie zobaczyłam tam tego co pisałam.
- Wyłączyłam już tworzenie postów?- znowu zamamrotałam. Nic już mnie nie obchodziło, żadne dzwonki do drzwi, szelesty czy szepty. Przypomniałam sobie jednak, że post był długi i męczyłam się nad nim dobrą godzinę. Byłam bardzo zła, ale pogodziłam się z tym i wróciłam do pisania kolejnego, innego całkiem postu. Zaczęłam opisywać to co stało się dosłownie parę minut temu. Kiedy skończyłam czułam się bardzo dziwnie. Powietrze było inne, a ja ... już nie przejmowałam się tym co się stało, dziwiło mnie bowiem co stało się z moim postem.
- Na sto procent go nie wyłączyłam, na pewno nie ja!- myślałam. Przecież gdybym go wyłączyła pamiętałabym, nie jestem taka głupia. Po długim namyśle przychodziły mi do głowy różne rzeczy. Najpierw tajemniczy dzwonek do drzwi, potem szelesty, szepty i usunięcie tego co stworzyłam. Nic do siebie nie pasowało, a ja coraz bardziej się bałam. Wybiła godzina trzecia nad ranem kiedy znowu usłyszałam szelesty, tym razem w kuchni. To nie tak bardzo mnie przestraszyło, wiedziałam że to sprawa mamy lub taty. Wtedy postanowiłam ich przeprosić. Nic mnie nie interesowało, chciałam przerwać tą ciągłą cisze, niezręczne momenty. Zeszłam na dół, ale nikogo tam nie było.
- Co jest?- szepnęłam.
- Jeśli wyjdę nie zaczniesz krzyczeć?- usłyszałam głos. Prawie taki sam jak ten wcześniej, ale bardziej zachrypnięty i zdenerwowany.
- A..a.. ale kim jesteś?- jąkałam się przez chwilę, aż w końcu zobaczyłam wysoką, ciemno włosa postać. Z początku nie zorientowałam się nawet czy to kobieta lub mężczyzna. Kiedy weszła do kuchni wiedziałam już, że to nastolatka. Nigdy jej nie spotkałam. Zdziwiłam się, a z jednej strony przestraszyłam. Co ona tu robi? Kim jest? Nie mogłam wydusić z siebie żadnego dźwięku. Stałam jak zamurowana.
- Nazywam się Claudia.- odezwała się chwilę później.
- Kim jesteś? Co tu robisz? Mów!- powiedziałam zdenerwowana.
- Na pewno chcesz mnie poznać? Chcesz znać o mnie całą prawdę?- ręce jej się trzęsły. Wydawało mi się, że denerwuje się bardziej ode mnie.
- Jesteś w środku nocy w moim domu, widzę cię pierwszy raz w życiu, ciesz się, że nie wezwałam policji. Potrzebujesz pomocy? To ty pukałaś do drzwi?
- Jak już mówiłam nazywam się Claudia. Pochodzę z.. właściwie sama nie wiem skąd. Wiedz jednak, że jesteśmy.. - nie dokończyła, złapała mnie za rękę i zaprowadziła na schody domu. Usiadłyśmy a ona kontynuowała- Jesteśmy siostrami.
- Co ty mówisz? Przestań kłamać, zaraz naprawdę zadzwonię na policje!
- To ty przestań! Daj mi mówić!- wstała i krzyknęła.- Posłuchaj mnie. Twoja jak i moja mama urodziła mnie w wieku szesnastu lat. Była bardzo młoda, nie chciała mieć dziecka. Kiedy mnie zobaczyła to od razu zaczęła mnie kochać. Kiedy miałam trzy lata wyprowadziliśmy się z Polski i zamieszkałyśmy w Paryżu. Nie wiele pamiętam z tamtych czasów. Trzy lata temu, kiedy miałam piętnaście lat spotkałam się z nią.
- Co? Gdzie?- przerwałam jej.
- Proszę, daj mi dokończyć.- powiedziała spokojnie i zaczęła mówić dalej.- Nie planowałam spotkania. Nawet nie wiedziałam, że jest moją mamą. Przyjechała do domu dziecka, w którym się wychowywałam. Pani opiekunka mi powiedziała całą moją historie. Podobno kiedy tu trafiłam popadłam w jakąś chorobę z tęsknoty za matką. Wychowawczyni mówiła też, że kiedy mnie oddawała miałam 8 lat, a ona przyszła z małą dziewczynką. Gdy to usłyszałam nie miałam ochoty żeby mówiła dalej. Wiedziałam, że zostawiła mnie tam dlatego, że pokochała kogoś innego, ciebie. Postanowiłam ją i tą dziewczynkę odnaleźć. Nie miałam ochoty na kolejne tajemnice. Przez nią nie pamiętam żadnej szczęśliwej chwili z mojego dzieciństwa.
- Czyli.. teraz mnie nienawidzisz? Przyszłaś się zemścić?
- Chyba żartujesz. Czemu była winna pięcioletnia dziewczynka? To wszystko wina naszej matki, przecież ona nie może traktować dzieci jak psy, które odda do schroniska, bo kupi nowe.
- Niby tak. A co się stało z twoim ojcem?- zapytałam delikatnie.
- Nie wiem. Nigdy go nie widziałam, nie pamiętam go. Pewnie nigdy go nie zobaczę, kto wie czy jeszcze żyje?
- A mój tata?
- Wątpię żeby to był on. Pamiętałabym go.
- Co się stało jak odwiedziła ten dom dziecka, porozmawiałaś z nią?- zadawałam jej ciągle pytania, a ona nie wiedziała, na które odpowiedzieć na początku.
- Z początku uważałam, że to kolejna pani, która przynosi zabawki. Potem opiekunka mi powiedziała, że ktoś chcę ze mną porozmawiać. Zaprowadziła mnie do tak zwanego ,, Pokoju rozmów''. Tam dzieci mogły rozmawiać ze znajomymi, rodzicami, rodziną. Ja byłam tam pierwszy raz. Kiedy weszłam nie zobaczyłam żadnej reakcji tej pani. Wychowawczyni mi wytłumaczyła kim jest, a ja nie miałam najmniejszej ochoty z nią rozmawiać. Powiedziała do mnie ,, córeczko''. Wtedy powiedziałam jej prosto w twarz co o niej myślę i wybiegłam. To jedyne co pamiętam z najgorszego dnia w życiu.
- Bardzo ci współczuje. Nie sądziłam, że mam siostrę.- nie wiedziałam co mam powiedzieć Claudii. Nie chciało mi się wierzyć, że mam siostrę, ale jej historia brzmiała tak prawdziwie, że nie potrafiłam jej nie uwierzyć.- więc, jak mam ci pomóc?
- Chciałabym żebyś powiedziała mamie, że tu byłam. Resztę zobaczysz potem, muszę już iść.- w mgnieniu oka wyszła z domu.
- Zaczekaj! Opowiedz mi więcej, jaki był cel twojej wizyty? Czego chcesz?- zawołałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Pozostało mi tylko czekać na kolejne odwiedziny żeby dowiedzieć się więcej, i więcej...
________________________________

Ten jest trochę dłuższy niż poprzedni. Co o nim sądzicie? : )